piątek, 1 lutego 2013

Dwa w jednym czyli sztuka o jednym modelu.


    A gdyby tak w jednym modelu zawrzeć cechy aż dwóch? Co wynikłoby z takiej mieszanki, albo czy w ogóle miałoby to jakiś sens? Okazuje się, że ma to swoje uroki, dziś prezentujemy połączenie dwóch żywiołów w jeden. Proszę, oto wyniki eksperymentu.Model V40, bo o nim mowa, to konkurencyjność i przyciąganie nowych klientów poprzez poszerzenie swojej oferty. Zacznijmy od Volvo V40 R-Design. Auto już na pierwszy rzut oka odróżnia się od normalnej wersji. Wszystko za sprawą nietypowego koloru nadwozia o nazwie Rebel Blue. Jeżeli widzieliście prototyp C30 Polestar, to na pewno go skojarzycie. Nie jest to jedyny kolor, jaki można mu zaaplikować. Klienci mają do wyboru jeszcze sześć innych, ale tak naprawdę ten oddaje jego "buntowniczy" charakter. Poza tym wersja R-Design stoi na 17- lub 18-calowych felgach, ma podwójne końcówki wydechu oraz tylny dyfuzor. Poza tym wyróżnia go jeszcze jedna rzecz – części volvo, bo są oczywiście najlepsze. We wnętrzu również pojawiło się kilka zmian. W wersji z elektronicznymi zegarami mamy do wyboru trzy konfiguracje: Elegance, Eco oraz Performance. Tapicerka foteli została wykonana z czarnej matowej skóry z wytłoczonymi logotypami R-Design. Kierownica, dźwignia zmiany biegów, hamulca ręcznego oraz pedały zostały zmienione. A teraz zajrzyjmy pod maskę i co tam widzimy? Jedne z najnowocześniejszych i funkcyjnych silników marki, pięciocylindrowiec zdaje egzamin na najwyższą notę. Napęd na przednią oś też ma swoje dobre strony. Praca silnika na wysokim poziomie, nie zawstydza nawet rajdowca, a do tego napędzana i kontrolowana przez najnowszej generacji części volvo, a to już powinna być gwarancja najwyższej jakości.Za przenoszenie napędu w tym samochodzie odpowiada układ piątej generacji, czyli rozwiązanie o skandynawskich korzeniach. Auto bardzo ładnie radziło sobie na zaśnieżonych drogach dojazdowych. Prześwit był wystarczający, by nie zahaczyć o śnieżne koleiny, a dołączana tylna oś błyskawicznie wspomagała przód, gdy ten znalazł się w opresji. Musimy jednak mieć na względzie, iż nie jest to samochód terenowy. Spokojnie poradzi sobie z podjazdem pod zimowe kurorty, a latem pozwoli zjechać od czasu do czasu z utwardzonej nawierzchni na leśną trasę. Podczas zjazdów z górki wspomoże nas elektronika w postaci systemu HDC. Dzięki najnowszej technologii i wykorzystaniu części do volvo, można było uzyskać takową funkcję, bardzo zresztą przydatną i używaną dosyć często.To teraz pora trochę o cenach pomówić. Nie jest ona zbyt wygórowana, ale także nie jest powalająca jeśli chodzi o jej atrakcyjność. Ale z racji, że za napchanie dodatkami się płaci i za luksus zresztą też, to przyjmijmy, że odpowiada nam taka forma pieniężna. Zawsze to się z czasem zwróci na trasie i przy użytkowaniu auta. A i wymiana części volvo także nie pozbawi nas zasobów kieszeni. Jednym słowem, nic lepszego chyba nam się nie trafi.

1 komentarz: