sobota, 15 września 2012

Znalezione na złomie.

     Podobno człowiek przywiązuje się do rzeczy starych. Nie wyrzucamy bo mamy sentyment do staroci, albo są unikatowe i niepowtarzalne, choć już nie nadają się do użytku.
I tak gromadzimy w garażu różne rupiecie, z których często nie korzystamy. A potem jednym ruchem wywozimy na złom i po kłopocie. Nie inaczej dzieje się ze starymi, niedziałającymi już autami. Zużyty i niepotrzebny samochód często trafia na złomowisko. A mógłby posłużyć za coś zupełnie innego niż samochód.
Całkiem niedawno odwiedziłem pobliski złom i znalazłem tam wiele interesujących ciekawostek. Ale najbardziej zainteresowało mnie stare, porzucone i lekko zardzewiałe Volvo. Pomyślałem, że może być z niego jeszcze jakiś pożytek, więc z trudem, ale i radością przytaszczyłem go do domu. I wtedy zacząłem poszukiwać inspiracji, co mógłbym z takim bezużytecznym autem zrobić. I znalazłem.
W pierwszej kolejności przystąpiłem do rozbiórki samochodu w poszukiwaniu jeszcze sprawnych części volvo. Nie było wielkiego przepychu, ale kilka sztuk ocalało
i postanowiłem wykorzystać je w inny i użytkowy sposób. A potem, zainspirowany kilkoma pomysłami z Internetu, przystąpiłem do własnoręcznej produkcji.
Godzinami znikałem codziennie w garażu i w zaciszu tworzyłem. Ile mi to sprawiło radości i zadowolenia, że uratowałem tak cenne i piękne zresztą Volvo. Wreszcie po długich, ciężkich i wielomiesięcznych robótkach ręcznych zaprezentowałem znajomym swoje dzieła. Przyznam, że były imponujące. I tak oto wykorzystując stare i wcale nie zardzewiałe drzwi, wykonałem kilka obróbek, połączyłem ze sobą kilka części, trochę spawania i powstała urocza szafka nocna z półeczką szklaną na lampkę. Innym wielkim dziełem okazał się stolik pokojowy wykonany ze zużytych części volvo, a prezentujący się idealnie w moim salonie. Kolejnym ciekawym arcydziełem, jak się potem okazało rozchwytywanym wśród znajomych i przyjaciół, stał się fotel z nowoczesnymi dodatkami. Wykorzystując siedlisko ze zużytego auta, dodając mu kilka drobiazgów i odrestaurowując kolor, nowy fotel stał się ostoją spokoju i wygody. Ale osobiście najbardziej polubiłem rzecz, do której przyłożyłem się najbardziej
i dlatego stała się ona moją największą zdobyczą. Wykorzystałem niezbyt zniszczoną kierownicę, prze majstrowałem kilka innych części volvo i tak oto powstał wieszak na ubrania z obrotową ramą.
Kiedy oglądałem swoje dzieła, nieskromnie stwierdziłem, iż jestem wielkim artystą,
a już na pewno posiadam duszę majsterkowicza. I przekonałem się, że stare rzeczy wcale nie muszą tracić swojej wartości, a wręcz kiedy się tylko troszkę nad nimi popracuje, można dać tym wszystkim gratom drugie życie. A z maski odzyskanego ze złomu Volvo, postawiłem
w ogródku jedyną i niepowtarzalną, ogromną doniczkę na kwiatki. Prezentuje się wyśmienicie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz