środa, 29 sierpnia 2012

Zabawki.

    Czasy się zmieniają w zatrważającym tempie. Postęp cywilizacyjny, techniczny
i rozwój medycyny jest zachwycający i bardzo praktyczny. Ale wciąż nie mogę wyjść
z podziwu jak bardzo zmieniają się potrzeby dzieci. Być może idą one wraz z postępem czasu, a może to tylko konieczność w tak skomercjalizowanym świecie?
Kiedyś, kiedy jeszcze czas wolniej płynął były inne zabawki. Proste, bezpieczne
w użyciu i sprawiały wielką frajdę. Dziś zabawki są takie nowoczesne, skomplikowane
i ekstrawaganckie. Lalki dla dziewczynek mówią ludzkim głosem, a samochody dla chłopców potrafią jeździć po sufitach. I właśnie chwilę zatrzymam się przy takich samochodzikach. 
   Odwiedziłem niedawno sklep z zabawkami, żeby kupić chrześniakowi jakąś fajną, nowoczesną „furę”. Miałem pewne wyobrażenie o pojeździe i od razu w oko wpadło mi czarne, wielkie Volvo, które stało na najwyższej półce sklepowej. Obejrzałem zabawkę dokładnie i przeanalizowałem instrukcję obsługi. Była niesamowicie skomplikowana, gdyż owe autko posiadało bardzo dużo różnych funkcji. I to właśnie wprawiło mnie w zdumienie. Auto było zdalnie sterowane, potrafiło pokonać każdą przeszkodę, oddawało różne odgłosy i nawet posiadało wymienne części volvo. I tu na chwilę się zatrzymałem. Okazało się, że ta nowoczesna zabawka była także pewną bazą naukową dla przyszłych mechaników samochodowych. Samochód potrafił nie tylko skakać po ścianach, ale też można było rozłożyć je na części pierwsze: demontować stare części i wmontowywać nowe, zmieniać, zamieniać i przemieniać. Taka prawdziwa atrapa nowoczesnego Volvo. Pomyślałem, że to bardzo dobra i edukująca zabawka dla młodego, rozwijającego się chłopca.
Niedługo po tym, jak zakupiłem tę nowoczesną zabawkę, nie mogłem oprzeć się pokusie, żeby jej nie przetestować. Rozpakowałem samochodzik i zacząłem się nim bawić. Miałem niesamowitą frajdę, ale też sporo się przy tym nauczyłem. Zepsułem silnik, więc sam go wymontowałem i naprawiłem, wymieniłem też inne części volvo i zmieniłem nieco jego wygląd. Dosyć długo to trwało, ale teraz już wiem jak działa ten mechanizm i zapewne jak prawdziwe moje auto się zepsuje, będę potrafił sam przy nim pomajstrować. Zabawa była przednia, a ja byłem zadowolony z zakupu. I przyznam, że w tym przypadku postęp techniczny i zaawansowanie w świecie zabawek okazało się bardzo praktyczne i owocne.
Kilka dni po wręczeniu chrześniakowi jego prezentu otrzymałem wiadomość, że sprawiłem mu tym samym niesamowitą przyjemność. Dzieciak bawi się swoim nowym Volvo całymi dniami, majsterkuje, rozbraja samochód i sam wmontowuje zdobyte części. Uczy się bawiąc, a zatem prezent był trafny i skuteczny w swoim założeniu. Mało tego, już kilka razy dokupowali w sklepie z zabawkami atrapy różnych gadżetów, nowe koła, kierownicę i części do volvo.
Byłem zadowolony ze swojego zakupu, ale jeszcze bardziej cieszyłem się, że zabawka sprawiła tyle radości młodemu chłopakowi, który przecież wciąż jeszcze poznaje świat, uczy się, a najlepsza nauka to własnoręcznie i wizualnie. Zatem to był prawdziwy strzał
w dziesiątkę. Takie zabawki mogę z czystym sumieniem polecić i pochwalić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz